Lato się skończyło a ja zaczęłam się cieszyć ładną opalenizną i to bez udziału słońca czy też solarium. Mój typ urody to zima, dlatego też ciężko mi się opalić na słońcu a do solarium nie chodzę bo mam klaustrofobię ;) Nie używałam też żadnych samoopalaczy bo bałam się sztucznego koloru skóry czy też plam. Na samoopalacz St.Tropez trafiłam poprzez testy na portalu ofeminin. Sama go wybrałam czytając wcześniej opinie na jego temat. Byłam bardzo ciekawa jak by się sprawdził u mnie zważając na wysoką cenę produktu. Szczęście mi dopisało i zostałam wybrana do jego testów :)
ST.TROPEZ
Bronzing Mousse
Od producenta: Oryginalna formuła z aloesem, która zapewnia naturalną, złotą opaleniznę.
Co to jest?
Pianka do opalania o super lekkiej konsystencji, jedwabista i wyjątkowo łatwa w aplikacji. Łatwo rozprowadza się za pomocą gąbeczki do aplikacji. Zapewnia piękną opaleniznę.
Dla kogo?
Ten bestsellerowy produkt marki jest perfekcyjny dla każdego, kto pragnie uzyskać naturalną opaleniznę, którą osiągnąć można w szybki i bezpieczny sposób. Jeżeli nie masz doświadczenia w stosowaniu samoopalaczy ta formuła zapewnia perfekcyjną aplikację za każdym razem.
Czym się różni od innych samoopalaczy?
Formuła produktu zawiera odżywczy aloes i długotrwały kolor, oraz innowacyjną, opatentowaną formułę zapachową Armaguard TM, która eliminuje nieatrakcyjny zapach DHA o minimum 70%, a zamiast tego daje niezwykle subtelny, a nawet odświeżający zapach. Samoopalacz St. Tropez nigdy nie nadaje skórze pomarańczowego odcienia, a zawsze tylko piękną, złotą opaleniznę. Przed zastosowaniem produktu należy wykonać peeling całego ciała oraz nawilżyć suche obszary ciała (łokcie, kolana, stopy ). Należy chronić brwi i linię nad włosami mała ilością preparatu nawilżającego.
Opakowanie: Biała,plastikowa buteleczka mieszcząca w sobie 240 ml pianki. Wygląd opakowania wydaję się prosty ale stylowy. Pod niebieską zatyczką kryje się solidna,czarna pompka. Na buteleczce niema Polskiego tłumaczenia jednak było ono naklejone na folii zabezpieczającej produkt.
Zapach: Zwykle samoopalacze mają niezbyt przyjemne zapachy z tego co czytałam w internecie. Ten samoopalacz zdecydowanie zalicza się do miłych dla nosa zapachów. Jest delikatny, lekko pudrowy i wyczuwam w nim jakąś kompozycje kwiatową.
Konsystencja: Pianka przypomina bardziej formę pianek do mycia twarzy niż tych do stylizacji włosów czy też depilacji. Jest rzadka a nie gęsta, coś na zasadzie piany po płynach do kąpieli, która zanika. Wydajność oceniam na dobrą.
Zastosowanie: Używając gąbeczki, napompuj w nią piankę, a następnie nakładaj ją długimi i szerokimi ruchami od dołu do góry. Upewnij się, że ciało jest dokładnie pokryte samoopalaczem, ponieważ pominięte obszary mogą wyglądać jak plamy. Po pokryciu ciała samoopalaczem, należy poczekać 60 sekund przed założeniem ubrania. Staraj się nie zamoczyć lub spocić przez przynajmniej 6 godzin. Finalnie zmyj samoopalacz, który odsłoni perfekcyjnie złotą i naturalną opaleniznę. Aby utrzymać opaleniznę należy, nakładać produkt kilka razy na tydzień i nawilżać skórę oraz wygładzać ją, stosując peeling dla osiągnięcia optymalnych rezultatów. Marka rekomenduje zastosowanie testu z niewielką ilością produktu przed użyciem na całym ciele. Jeżeli wystąpią jakikolwiek niepożądane skutki należy zaprzestać stosowania produktu. Produktu nie należy nakładać na podrażnioną lub wrażliwą skórę. Nie należy stosować produktu, jeśli skóra będzie podrażniona.
Działanie: Nakładanie tego samoopalacza jest o tyle prostsze, że dzięki brązowemu kolorowi pianki, widać dokładnie gdzie została roztarta a gdzie jeszcze brakuje. Rękawica dołączona do pianki jeszcze bardziej ułatwia nam aplikację, nie wyobrażam sobie smarowania dłońmi gdyż byłyby dużo ciemniejsze od reszty ciała przez dużą ilość nakładanej pianki. Szczerze to byłam z dużym dystansem nastawiona do tego samoopalacza. Wątpiłam w to, że może on zastąpić naturalną opaleniznę ze słońca jednak zmieniłam zdanie gdy po kilku godzinach od nałożenia moje ciało wyglądało jakby wróciło z tropikalnej wyspy ;) Było wielkie,pozytywne "WOW" gdy w odbiciu lustra w końcu zobaczyłam na sobie pełną,naturalną opaleniznę o którą walczyłam całe wakacje a dostałam ją w zaledwie parę godzin i to bez wychodzenia z domu i smażenia się na słońcu! Bałam się, że pianka może pobrudzić ubrania, ale jak się okazało nie miałam się o co martwić, po minucie pianka wsiąkła w moje ciało i mogłam śmiało przystąpić do ubierania się ;) Jednak w nocy po nasmarowaniu się pianką gorączkowałam przez moje przeziębienie i trochę zafarbowało mi moją koszulę nocną. Dlatego też trzeba sobie wziąć do głowy uwagi producenta i nie zamoczyć się ani nie spocić przez przynajmniej 6 godzin od chwili nałożenia pianki. Teraz będę o tym pamiętać, że przy przeziębieniu nie smaruje się samoopalaczem ;) Samo nakładanie trwa około 10 minut. Od nas też zależy jaki stopień opalenizny chcemy na sobie widzieć. Ja nakładałam cienkie warstwy i były one wystarczające. Skóra powoli nabierała brązowych kolorów bez żadnych plam czy też smug. Nie zrobiła też ze mnie murzynka ani pomarańczowego potworka ;) Opalenizna wyglądała bardzo naturalnie, byłam pod wielkim wrażeniem efektów. Aby ją utrzymać, należy nakładać piankę średnio co 3 dni stosując też peelingi do ciała. Ja nakładałam piankę tylko raz i opalenizna już w dużym stopniu zaczęła schodzić po 4 dniach. Kosmetyk będzie niezastąpiony w okresie wakacyjnym i z pewnością będę go używać systematycznie by utrzymać ładną opaleniznę. Choć cena jest wysoka to zdecydowanie kupię piankę ponownie gdy tylko ta się skończy. Nie sądziłam, że cokolwiek może zastąpić opalanie słoneczne i że może być jeszcze bardziej skuteczne i efektowne a jednak to wszystko jest możliwe z pianką samoopalającą St.Tropez.
Cena: od 100 do 200 zł.
Też kiedyś używałam tych samoopalaczy, ale troszkę za dużo zabawy z tym jest. Te peelingi, później nakładanie i pilnowanie by się nie namoczyć. Jednak efekty są fajne i czasami warto się pomęczyć ;)
OdpowiedzUsuńKusił mnie już w reklamach, ale cena jednak jest lekko wysoka. Z drugiej strony, jeśli naprawdę daje taki wspaniały efekt, to może jednak warto zainwestować!? :)
OdpowiedzUsuńJa też nie kupiłabym go pod wpływem reklam w TV za taką cenę bo wiadomo, że reklamy nie są wiarygodne :) Ale jak go już przetestowałam na własnej skórze to jestem pewna, że przy nim zostanę bo jeszcze nigdy nawet po słońcu, nie miałam tak ładnej,brązowej opalenizny :)
UsuńA gdzie sa zdjęcia przed i po ??? :P
UsuńAnonimowy, zbyt szybko przystąpiłam do jego testów by porobić zdjęcia ale myślę by zrobić aktualizacje posta wzbogaconą właśnie w takie zdjęcia :)
UsuńFajny produkt, szkoda, że taki drogi ! :<
OdpowiedzUsuńCena ;OOOOO
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym produkcie. Fajnie że tak dobrze się sprawdza, jednak dla mnie cena trochę wysoka.
OdpowiedzUsuńcena dość wysoka :)
OdpowiedzUsuńJednak ja się samoopalaczy obawiam, bo się zawsze boję, że plamy będą lub pomarańczowo wyjdzie. I dlatego chodze bladziutka :)
ja nie mogę ale duza cena :(
OdpowiedzUsuńniezły cudak, ale cena kosmiczna
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, jestem tak białą, że może przydałoby mi się trochę ściemnieć. :D
OdpowiedzUsuńSuper blog!!! :D Tyle fajnych opisów kosmetyków. <3
Dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie. ;)
Teraz na rynku jest wiele podobnych, a znacznie tańszych produktów
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, a jak z długością utrzymywania się efektu? Zadowolone?
OdpowiedzUsuń